Dyrektywa Unii Europejskiej nakazująca od 1 stycznia 2019 r. stosowanie separatorów amalgamatu w gabinetach stomatologicznych – pomimo niewątpliwych kosztów – jest słuszna – uważa Polskie Towarzystwo Stomatologiczne. Realizując zasadę „Primus non nocere” lekarze dentyści nie mogą uwalniać odpadów amalgamatu do środowiska.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że zgodnie z unijnymi regulacjami od 1 stycznia 2019 r., gabinety w których stosowany jest amalgamat stomatologiczny oraz usuwane są wypełnienia amalgamatu stomatologicznego lub zęby zawierające takie wypełnienia, będą musiały być wyposażone w separatory amalgamatu. Urządzenia te służą do zatrzymywania i zbierania cząstek amalgamatu – w tym również cząstek znajdujących się w zużytej wodzie. Rozwiązanie to ma chronić środowisko przed rtęcią zawartą w usuwanych amalgamatowych wypełnieniach.
– W separatory nie będą musiały być wyposażone na przykład gabinety ortodontyczne czy protetyczne, gdyż nie używają one amalgamatu i nie usuwają wypełnień amalgamatowych. W dużych wielostanowiskowych placówkach wystarczy, że w urządzenie będzie wyposażone co najmniej jedno stanowisko dentystyczne – czytamy w komunikacie MZ.
Obowiązek stosowania separatorów w niektórych gabinetach nakłada na Polskę art. 10 ust. 4 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/852 z dnia 17 maja 2017 r. w sprawie rtęci oraz uchylającego rozporządzenie (WE) nr 1102/2008.
Polskie Towarzystwo Stomatologiczne stoi na stanowisku, że dyrektywa, pomimo faktu, iż rodzi koszty dla placówek, jest słuszna. Troska o środowiska jest niezmiernie ważna.
Amalgamat – o co ten hałas?
Dr hab. n. med. Anna Zalewska, członek PTS, adiunkt w Zakładzie Stomatologii Zachowawczej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku przypomina, że amalgamaty stomatologiczne są stopami metali, w których tzw. rtęć elementarna (w postaci płynu lub pary) stanowi do 50 proc. wagowych ich składu. Badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej wykazały, że amalgamaty stomatologiczne są, obok kopalni rtęci, fabryk przetwarzających rtęć, bądź złoto, jednym z ważniejszych źródeł rtęci elementarnej w powietrzu. Należy jednak podkreślić, że rtęć elementarna sama w sobie wykazuje niewielką toksyczność. Niestety rtęć elementarna obecna w powietrzu ulega depozycji w wodzie. Na skutek działania bakterii obecnych w wodach (jeziora, oceany, rzeki) rtęć elementarna ulega przekształceniu (procesowi metylacji) w tzw. metylortęć, najbardziej toksyczną postać chemiczną rtęci. W ten sposób rtęć pochodząca z amalgamatów stomatologicznych poprzez organizmy wodne (ryby, owoce morza) powraca do łańcucha pokarmowego człowieka.
Wykazano, iż metylortęć zaburza działanie układu immunologicznego (choroba Alzhaimera, Parkinsona, choroba Hashimoto), dezintegruje materiał genetyczny (karcenogeneza), jak również wpływa negatywnie na układy enzymatyczne organizmu człowieka. Metylortęć wykazuje ponadto neurotoksyczność, wpływając negatywnie na zmysł dotyku, smaku i wzroku. Omawiany związek rtęci jest pięciokrotnie bardziej toksyczny dla rozwijającego się płodu niż dla osoby dorosłej, co jak pokazują badania może prowadzić do wad rozwojowych płodu, a co za tym idzie do poronień.